niedziela, 22 maja 2011

Różana torba

Dzieło niemalże nieprzespanej nocy, szyta trochę na wariata.

Początkowo torba ta miała być dla mnie, bo kolor przypasował mi do czerwonych butów na obcasie. Jednak później plany zmieniłam i dzięki uprzejmości Karolki torbiszcze pofrunie w świat.

Torba gulliwerka (bardzo mi się spodobało to określenie użyte przez Asię) - chyba nawet większa od poprzedniej.

Miałam jednak problem z tą różą - czy ją w ogóle tu dawać, czy nie. W końcu zrobiłam z niej broszkę, więc można przypinać w różne miejsca, wg upodobania... Myślę, że ciekawie może wyglądać przypięta do czarnego żakietu, a do tego torba.
Jednak nadal mam małe wątpliwości co do samej róży...

Która wersja według Was wygląda lepiej? Z różą czy bez?





Niestety, żeby nie było tak różowo, pod koniec szycia zorientowałam się, że wewnątrz róży widać nitki, które na dodatek są w innym odcieniu niż sam kwiat... Mam nadzieję, że nowemu właścicielowi nie będzie to za bardzo przeszkadzać...


Za to torba jest w 99% recyklingowa, czyli tak, jak lubię :)



***
Pozdrowienia dla craftladiesek, jeśli tu zawitacie :)

sobota, 21 maja 2011

Wyzwanie to moje czwarte imię

Ostatnimi czasy spodobały mi się wyzwania. To taka dodatkowa motywacja do tworzenia... Profesjonalnie można nazwać to motywacją zewnętrzną ;)

Nie udało mi się stworzyć pracy na babeczkowe wyzwanie w Kreatywnym Polu, więc motyw autorstwa Rysy postanowiłam wykorzystać później.

Później nastało wcale nie tak późno i dzięki temu powstał ozdobiony kwiatkami a'la kanzashi woreczek na prezent (wymiary 12x16cm).
Wewnątrz ma podszewkę i w sumie na upartego może być używany także po przewróceniu na lewą stronę.

Jak na mój gust trochę za dużo tu wszystkiego. Zwykle jestem bardziej powściągliwa we wszelkiego typu ozdobnikach, więc jest to dla mnie pewna odmiana.

[Przy okazji zgłaszam go na urodzinowe wyzwanie w Twórczym Pokoju :)]


I nawet pojawiła mi się już w głowie myśl, kogo mogłabym obdarować prezentem obleczonym w nowopowstały woreczek...


EDIT (22.05.11r.): Dodaję zdjęcie, na którym trochę lepiej widać, jak to wygląda w rzeczywistości... Choć bez kwiatuszków.
I dopiero tutaj zauważyłam, że jakaś nitka paskudna wystaje...

piątek, 20 maja 2011

A niedługo dzień matki

Z tejże okazji postanowiłam mą matulę obradować rękodziełem. Jako, że jestem w posiadaniu tkaniny, której deseń będzie pasował do sypialni rodziców, uszyłam małą niespodziankę.


Póki co jest nią pudełko. Podobne do tego, które już wcześniej pokazywałam.
W komplecie etui na chusteczki higieniczne.

Powstaną jeszcze podkładki na szafeczki i najprawdopodobniej ze dwie poduchy na łóżko.

Mam nadzieję, że się spodoba :)




A teraz z innej paki: w Szufladzie wyzwanie turkusowo-brązowo-białe. Ostatnio wymodziłam lodową broszkę w tych kolorach, więc postanowiłam się zgłosić.

Turkusowy jest dość "względnym" kolorem, prawda? To ciekawe, że różni ludzie nazywają turkusem zupełnie inne odcienie niebieskiego. Dla mnie turkus wygląda tak, jak poniższe smurfne lody:


Lody takie kojarzą mi się z dzieciństwem, kolonią nad morzem, wakacjami... Piasek, słońce, radocha. I wosk pszczeli (tak, wiem, że to dziwne skojarzenie... ale wbrew pozorom ma sens).

Zdjęcie jak zwykle kiepskiej jakości, wykonane w świetle lampkowym, więc nie widać jak broszka dokładnie wygląda... Ale może przy okazji je podmienię ;)



Na sam koniec pozdrawiam serdecznie wszystkich moich podglądaczy, a także przypadkowych przechodniów. Bardzo się cieszę, że tu zaglądacie i jest Was coraz więcej :)

poniedziałek, 9 maja 2011

Pierwsze wyzwanie + instrukcja wykonania stempelków


Dziś "nieszyciowo".
Diabelski Młyn rzucił wyzwanie na lift scrapa Doroty. Jest to moje pierwsze wyzwanie, pierwszy lift i na dodatek pierwszy tego rodzaju scrap. Tematycznie praca ta przedstawia to, co lubię. Zabrakło tu mojego zdjęcia, ale niestety nie miałam niczego odpowiedniego... Jest za to mózg ;)



Osoby zorientowane w temacie dostrzec mogą tu nawiązanie do sfer psychiki (id, ego, superego) - uporządkowałam treść odwołując się do moich żądz, myśli i ideałów ;) Oczywiście jest to nieco humorystyczne podejście, poważny psychoanalityk przeżegnałby się nogą widząc, że maszyna do szycia znajduje się w strefie ideałów, książki są związane z żądzą itd.
Po prawej zbliżenie na maszynę, bo na powyższym obrazku nie widać za bardzo, że "przeszywa" ona skrawek materiału tworzący falbanki, sam ścieg natomiast ma kształt serduszka, a na szpulkę nawinięta jest nić.


I jeszcze zdradzę małą tajemnicę, skąd wzięły się pieczątkowe babeczki i liście na owym scrapie.
Są to stempelki zrobione ze zwykłych gumek do mazania.





Wykonanie własnych stempli jest banalnie proste: 


  • bierzemy gumkę i rysujemy na niej wzór 
  • wycinamy niepotrzebne części przy użyciu nożyka, skalpela lub innego ostrego narzędzia. 
  • nakładamy na część wypukłą tusz, farbę lub malujemy zwykłym mazakiem/flamastrem (ja użyłam sprytnych flamastrów do efektów trójwymiarowych) i już możemy używać stempelka do ozdabiania prac, opakowań czy tkanin :)




Już wkrótce kolejne wyzwanie.
Tymczasem trzymajcie się cieplutko i do przeczytania niebawem!