niedziela, 27 marca 2011

Się pożalę trochę...

Nie ma czasu na rękodzieło! To jakaś tragedia ludzka jest ;)
Jutro znowu jakieś okropne kolokwium, na dodatek z rzeczy, których nie umiem i nie lubię... No i tusz w drukarce ciągle mi się kończy. Okropości.
Mam nadzieję że od wtorku będę miała czas, żeby pomęczyć trochę Singera.

Ale na szczęście na osłodzenie życia są ciastka. I herbata. I candy na blogach craftowych.
I tak np. w LEMONADE nowe stempelki... Idzie zwariować, jak tak się na te wszystkie cuda patrzy. Szczególnie spodobały mi się nutki w stylu vintage i piórko pawia. Aż rodzi się we mnie mania posiadania.

I w taki oto sposób zamiast uczyć się do koła siedzę i buszuję po necie zaśliniając klawiaturę...

czwartek, 17 marca 2011

Maszyna się cieszy!

Muszę przyznać - wpadłam w sidła blogowego uzależnienia. Pierwsze skutki już widać (pomijając oczywiście godziny spędzone przed komputerem) - mój wskazujący palec uległ dysfunkcji. To nie żart! Mam kontuzję od klikania w myszkę i przewijania rolki... choć nie powstrzymuje mnie to przed ciągłym zagłębianiem się w blogi wnętrzarskie, szafiarskie i craftowe ;)

W sumie klasycznie - więcej siedzę przed komputerem i się inspiruję, niż sama cokolwiek tworzę. Ale jako że się zmobilizowałam, to powstała podkładka pod maszynę do szycia, ażeby jej wygodnie było. Podkładka ta spełnia bardzo ważną funkcję - dzięki niej mogę przesuwać maszynę bez obawy, że biurko się porysuje. No i moja rękodzielnicza przestrzeń się powoli uporządkowuje :) Dodatkowym atutem są falbanki... Uwielbiam je! (choć jakoś krzywo na zdjęciu to wygląda... hmm...)

A oto i zadowolona maszyna ;)

Jeśli chodzi o szycie, gdzie trzeba przewrócić coś z lewej na prawą a później przeszyć, to zawsze mam z tym problem. Tym razem się wycwaniłam i zamiast zszyć - przeprasowałam taśmą fizelinową do podkładania spodni. Zobaczymy, jak to będzie działać na dłuższą metę...


 
I jeszcze ciekawa rzecz: trafiłam ostatnio na coś takiego ->
Zastanawiam się, czy tam nie podreptać.
TU więcej informacji.
Piszą, że mają być pokazy filcu, decou, scrapbookingu i jakichś dziwnych rzeczy, o których nie wiem nic. Może warto?



Przy okazji - dziękuję bardzo wszystkim osobom, które zaglądają tu do mnie i dzielą się ciepłym słowem! Nawet nie wiecie, jak mnie to cieszy! :)

sobota, 12 marca 2011

Taka ze mnie odgapiara.

Po 1,5 roku studiów wykładowców nagle olśniło i uznali, że powinniśmy się uczyć na bieżąco.
Obrabowałam więc trochę bibliotekę mojego Instytutu i się staram. W związku z tym czas na tworzenie mocno mi się zawęził. Ale nareszcie zebrałam się w sobie i skończyłam jeden z miliona rozpoczętych "projektów".





 

To jedna z rzeczy, które nie muszą być praktyczne, by chcieć je mieć ;) Co takiego? Zainspirowane Chanel mankiety i kołnierz, które odgapiłam od Disney z Ruffles & Stuff. Szczególnie podobają mi się mankiety, bo zastosowania kołnierza w mojej garderobie jakoś nie widzę...
 



Zmieniłam trochę zakończenie - zaokrągliłam falbankę na brzegach. Twory me nie są idealne i sporo im do prototypu brakuje, ale i tak nieźle, że coś tam mi wyszło.
Okazało się natomiast, że jednak nie mam ich do czego nosić. Czas najwyższy zrobić przegląd garderoby. A póki co może będą od czasu do czasu zwieńczać rękawy płaszcza ;)