Drogie Panie!
Przedstawiam Wam mojego nowego pomocnika - maszynę do szycia SilverCrest.
Ostatnio było o niej dość głośno na blogach (szyją nią takie sławy jak
Marchewkowa czy
Bezdomna Wioletta). Słyszałam na jej temat dużo dobrych rzeczy i nawet czaiłam się na ten zakup, aż tu nagle rodzina postanowiła zrobić mi urodzinową niespodziankę - tak oto nowa maszyna zawitała w mym rękodzielniczym zakątku.
Póki co spisuje się świetnie - dziwnie się czuję z taką wielością opcji. Toż ta maszyna nawet cerować potrafi. Takich cudów jeszcze nie było! ;)
Na razie widzę kilka wad:
- nie da się regulować szybkości szycia (pedał chodzi bardzo lekko),
- nie da się przeszyć wielu warstw materiału (staruszek Singer sobie z tym radził),
- czasem z niewiadomych mi przyczyn nagle się zacina (tak jakby igła grzęzła w bębenku?),
- i... strasznie śmierdzi plastikiem.
Poza tym liczba ściegów, wymienne stopki, lampka, łatwe nawlekanie i wbudowana obcinarka nici mnie zachwycają :)
Póki co polecam ją wszystkim, którzy chcą zacząć przygodę z szyciem!
A skoro już powróciłam do blogosfery, mam do Was wielką prośbę!
Piszę pracę zaliczeniową nt. społeczności blogerek zajmujących się rękodziełem artystycznym. Jeśli parasz się scrapbookingiem, szyciem, dziewiarstwem, haftem lub czymkolwiek innym i prowadzisz bloga - bardzo proszę Cię o wypełnienie
TEJ ANKIETY :)
Jeżeli mogłabyś umieścić ją również na swoim blogu, będę niesamowicie wdzięczna!
Pozdrawiam serdecznie wszystkich "tu-zaglądaczy".
Do przeczytania!