Uszyta z wełnianej tkaniny pochodzącej z recyklingu (istne retro - ex-suknia babci kolegi). Wewnątrz zielonkawa podszewka, bez usztywnienia.
Mnie osobiście kojarzy się z jesienią. Jest taka ciepła i przytulna...
Moja maszyna ma mnie już dość - jest w ciągłym ruchu, od kiedy wróciłam ze slotu. Dlatego aby oderwać się od szyciowych tematów pochwalę się, że na rzeczonym slocie miałam okazję spróbować swoich sił w decoupage.
Jak widać powstała podkładka pod kubeczek, w sam raz dla takiego herbatoholika jakim jestem. Jeszcze muszę przejechać krawędzie na złoto i polakierować...
Przyznać muszę, że dość przyjemna to praca i z chęcią spróbuję kiedyś porwać się na coś ambitniejszego, niż przyklejenie kawałka serwetki do kawałka drewienka :)
Twoje torby są superowe, szczególnie podoba mi się ta z poprzedniego postu :) A podkładka wyszła Ci przepięknie! Powodzenia w dalszym dekupażowaniu :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna torba, strasznie podoba mi się ten materiał w prążki. Chciałabym umieć szyć sobie torebki, ale niestety mój tata już kilka razy próbował mnie nauczyć tajemnej obsługi maszyny do szycia - okazałam się antytalenciem :) podziwiam Twoje zdolności, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOoo torba jest wspaniała! I kolorek rzeczywiście taki cieplutki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Zerknij do mnie ;)
gratulacje Musta! zobacz co dla ciebie mam!
OdpowiedzUsuńhttp://marzenki.blogspot.com/
Torba przepiękna. Uwielbiam takie jesienne, przytulne brązy :) A jej historia niezła, to się nazywa retro-recykling :)
OdpowiedzUsuńMasz ty talent do tych torebek, masz :)
Pozdrawiam ciepło Agata
Dla mnie jesień mogła by być cały rok :) Fantastyczne torby.
OdpowiedzUsuńtorby robisz super:)
OdpowiedzUsuń